Przeskocz do treści

Dzisiaj chciałabym opisać najbardziej spektakularny przypadek zbawiennego wpływu diety alkalicznej na zdrowie.

Pan Z. na cukrzycę leczy się od około 20 lat i przez cały ten czas jest pod ścisłą kontrolą lekarzy. Wyniki badań z końca 2015 roku okazały się bardzo niepokojące, kreatynina osiągnęła poziom 1,8 mg/dl., co mogło świadczyć o przewlekłej lub ostrej niewydolności nerek. W moczu natomiast stwierdzono wysoki poziom białka. Lekarz ostrzegł, że pacjent zmierza w szybkim tempie do stanu wymagającego dializowania. Powszechnie wiadomo, że taka diagnoza dla większości osób brzmi jak wyrok. Tak było i w tym przypadku.

Udałam się zatem z misją do Z., aby zachęcić go do zastosowania diety alkalicznej. Szczerze mówiąc nie bardzo wierzyłam w powodzenie tej misji, gdyż miałam do czynienia z najbardziej zdeklarowanym mięsożercą jakiego znam, a dieta wymaga wyrzeczeń. Podrzuciłam mu książkę "Głodówka Zasadotwórcza" z prośbą o jej przeczytanie niezależnie od tego, czy na dietę się zdecyduje, czy też nie. No i zadziałało!

Od 2 stycznia 2016 Z. zaczął stosować dietę. Jak każdy dbający o zdrowie cukrzyk, Z. sprawdza poziom glukozy kilka razy dziennie. Przed zastosowaniem diety, mimo przyjmowania znacznych ilości insuliny, poziom cukru kształtował się odpowiednio: rano 150-170 mg/dl, w południe 200-220 mg/dl, wieczorem 190-220 mg/dl, insulina zaś przyjmowana była w dawkach: rano 10-15 jednostek, południe - 10, przed snem - 30 do 32. Znaczną poprawę dało się zauważyć już po kilku dobach stosowania diety. Poziom glukozy we krwi obniżył się o ok. 30%.

Po dwóch tygodniach diety lekarz zalecił odstawienie insuliny rano i w południe oraz zmniejszenie dawki wieczornej do 12 jednostek. Z. restrykcyjnie przestrzegał diety przez 1,5 miesiąca. W tym czasie schudł 10 kg, a poziom glukozy utrzymywał się na modelowym wręcz poziomie. Po ponownym wykonaniu badań okazało się, ze poziom kreatyniny obniżył się do 1,0 mg/dl, a zawartość białka w moczu zmniejszyła się o 70%. Zadziwiło to nawet lekarzy - diabetologa i nefrologa.

Pan Z. przywrócił już do swojej diety mięso i nabiał w ograniczonych ilościach, lecz nadal przestrzega jedzenia 5 niewielkich posiłków dziennie. Cukier we krwi nadal pozostaje na bardzo dobrym poziomie. Dodam tylko, że Z. stał się fanem diety zasadowej i propaguje ją wśród swoich znajomych z gorliwością neofity.

FacebooktwitterredditpinterestFacebooktwitterredditpinterest

Opiszę tu historię siedemdziesięcioletniej przyjaciółki mojej mamy- fanki kościoła i wszystkiego co słodkie, która mimo że niechętnie (można by powiedzieć, że nawet wbrew sobie) została "skazana" na dwutygodniową dietę zasadową. Tak się złożyło, że przyjechała do nas z wizytą akurat wtedy, kiedy cała rodzina była na diecie. Ponieważ mieszka dość daleko, to wybrała się do nas na tydzień. Wykonania wyroku podjęła się moja mama, notabene miłośniczka bieżni i zdrowego żywienia, u której przyjaciółka się zatrzymała. Chcąc nie chcąc musiała się ona zacząć odżywiać się alkalicznie - nie miała zresztą wyboru, gdyż w domu nie było nic innego do jedzenia, same zieleniny. Po tygodniu postanowiła przedłużyć pobyt o kolejny tydzień i kontynuować dietę. Musiało ją to wiele kosztować, ponieważ jest niepoprawną miłośniczką czekolady!

Po dwóch tygodniach ogłosiła, że dieta zdziałała cuda. Nie dość, że schudła 3,5 kilograma to ku jej ogromnej radości otrzymała bonus -  zniknął problem dotyczący niemal każdej kobiety po 60-ce.

FacebooktwitterredditpinterestFacebooktwitterredditpinterest